1 października 2014

Pierwszy października, czy piersi października?

Brak komentarzy:
 


PIERSI W KALENDARZU

Nie zdążyłam jeszcze porządnie nawdychać się września, gdy kalendarz, niekoniecznie Pirelli, ze stanowczością nieznoszącą słowa sprzeciwu, obwieścił dzisiaj  pierwszy października. No właśnie. Pierwszy, czy piersi? 

WIĘC CHODŹ, POMALUJ MÓJ ŚWIAT NA... RÓŻOWO

Od 1985r. październik uznawany jest na świecie za Miesiąc Świadomości Raka Piersi (ang. Breast Cancer Awarness Month, BCAM). Coroczna kampania została zapoczątkowana wspólnymi działaniami American Cancer Society oraz farmaceutycznej części ówczesnego Imperial Chemical Industries - brytyjskiego koncernu produkującego między innymi lek przeciwko nowotworowi piersi. Jej celem było promowanie badania mammograficznego jako najbardziej skutecznego sposobu wykrywania tej choroby. Kilka lat później, na początku lat dziewięćdziesiątych, symbolem świadomości raka piersi oraz walki z nim stała się szeroko dzisiaj rozpoznawalna Różowa Wstążka*.

Jestem jedynie kilka lat starsza od Różowej Wstążki, więc czuję się trochę tak, jakby była moją młodszą siostrą. Myślę dzisiaj o niej, mając nieodparte wrażenie, że październikowe działania pod różową egidą to najbardziej prężna i rosnąca w siłę kampania społeczna, z jaką zetknęłam się w dotychczasowym życiu. Z radością obserwuję, jak z roku na rok (nie tylko w październiku) temat nowotworu piersi jest dzięki niej coraz bardziej nagłaśniany, jak kolejnym różowym marszem lub biegiem wkracza w nasze życie, jak swoim wizerunkiem wspierają go gwiazdy ("efekt Angeliny Jolie"). W październiku bardziej niż kiedykolwiek wyściskałabym tego, kto "wymyślił" korporacyjną politykę CSR (Corporate Social Responsibility), czyli społecznej odpowiedzialności w biznesie.

I nie zmieni tego fakt, że marketerzy robią to wszystko wyłącznie lub prawie wyłącznie z powodów wizerunkowych. Pobudki i motywacje nie są w tej chwili najbardziej istotne, bo świat - w przeciwieństwie do Wstążki - nie zawsze jest różowy. Tutaj liczy się efekt, czyli dotarcie do jak największej ilości kobiet. Tylko on jest ważny, tylko tutaj i tylko teraz. Jestem więc dumna z Różowej Wstążki tak, jak tylko siostra potrafi.

OCZY SZEROKO ZAMKNIĘTE

Nie wiem, czy ten wpis w ogóle by powstał, gdyby nie historie nowotworu piersi we własnych czterech ścianach
i u najbardziej ukochanych kobiet na świecie. Prawdopodobnie nie. Gdyby nie własny strach, stres i łzy, wiedziałabym oczywiście, że nowotwór to potwór i w związku z tym badać się trzeba (nie tylko w październiku), ale skala problemu nie zrobiłaby na mnie takiego wrażenia. A powinna. Powinna otwierać oczy każdemu, a przede wszystkim - każdej, jeszcze zanim zacznie zaburzać harmonię naszego życia bezpośrednio, dotykając którąś z bliskich osób.

A więc co z tą skalą? 

1/ Przede wszystkim, rak piersi to najczęstszy wśród Polek nowotwór złośliwy i jednocześnie - główna przyczyna śmierci kobiet leczących się onkologicznie.

2/ Według skali "statystycznej", średnio co 16 Polka zachoruje na raka piersi**. 

3/ Jest jeszcze inna skala, moja prywatna, nazwałam ją "codzienną". Według tej skali, na nowotwór piersi, oprócz mojej mamy i babci chorują lub chorowały: 
- "moja" pani krawcowa, ok. 55 lat (po mastektomii jednej piersi), 
- ekspedientka z zaprzyjaźnionego butiku odzieżowego, 28 lat (po mastektomii jednej piersi),
- przyjaciółka domu, ok. 60 lat (usunięcie guza, pierś zachowana).

Powyższa lista nie wyczerpuje, niestety, wszystkich przypadków chorobowych, które znam ze swojego otoczenia, ale nie widzę sensu jej wydłużania. Moim celem nie jest przestraszenie, tylko wywołanie reakcji podobnej do mojej własnej - szoku. Ona też ??? Tak. I ona, i jeszcze tamta, i znajoma znajomej też. Nowotwór nie próżnuje
i w czasie, gdy my żyjemy sobie nieświadomie, zbiera żniwo w sąsiedniej klatce schodowej. Spotkania ze skalą "codzienną" organizowane są m.in.: w warszawskim Centrum Onkologii na Ursynowie. Obraz przepełnionych korytarzy przychodni nowotworu piersi do nabycia bezpłatnie.

Uzupełniając najbliższe dossier: Babcia. lat 65, zmarła na raka piersi z powodu zbyt późnego wykrycia choroby (świadomość i profilaktyka początku lat dziewięćdziesiątych różniły się od dzisiejszych, niestety). Mama (niespokrewniona z babcią), lat 52, żyje i ma się świetnie dzięki odpowiednio wczesnemu zdiagnozowaniu choroby i operacji kilka miesięcy temu. Jest najpiękniejszą Amazonką roku 2014, a jej "nowa" zrekonstruowana pierś - bardziej jędrna od mojej.

MACAJ, DOTYKAJ, BADAJ

Ponieważ statystyki są nieubłagane, żadna z nas, NIEZALEŻNIE OD WIEKU  (to istotne, bo mam wrażenie, że część moich koleżanek < 30 bagatelizuje temat), nie wie dzisiaj, czy nie przyjdzie jej zmierzyć się z rakiem piersi. Miejmy nadzieję, że nie, ale nie można tego wykluczyć. To, na co MAMY WPŁYW to moment, w którym zostanie wykryta ewentualna zmiana w naszych piersiach. Dzięki samobadaniu i regularnym badaniom kontrolnym (USG
i mammografii), wykonywanym NIE TYLKO W PAŹDZIERNIKU, zmniejszamy ryzyko zbyt późnego wykrycia choroby
i być może właśnie ratujemy SWOJE ŻYCIE.

Tylko do Pań: Ja już wpisałam do kalendarza termin kolejnego USG. A Wy?



*Więcej informacji o Różowej Wstążce dostępnych jest m.in. na stronie organizacji Pink Ribbon Inc.
**Informacje w punktach 1/ i 2/ pochodzą z serwisu Rak Piersi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 
© 2012. Design by Main-Blogger - Blogger Template and Blogging Stuff