13 grudnia 2014

Prezenty (prawie) last minute.

Brak komentarzy:
 
Fot. http://www.lovethispic.com/

Po kilku chwilach wahania, dałam się ponieść rwącej sile prezentowego wpisu. 

Do Świąt zostało mniej niż czternaście dni, a ty nie masz jeszcze prezentu, a w zasadzie jego liczby mnogiej. Przejmujesz się. Niby pół żartem, ale jednak bardziej serio. Bo prezenty są ważnym tematem i nie należy się tego wstydzić. Są istotne zawsze, ale w tym grudniowym okresie szczególnie, mimo że to nie one znajdują się przecież
w epicentrum wigilijnej uwagi (z prawdziwości stwierdzenia wyłączając dzieci, co zrozumie każdy, kto kiedyś był dzieckiem, być może są tu tacy). 

Dlatego, że najczęściej dokonujemy wtedy w jednym czasie więcej niż jednego podarunkowego wyboru.
Dlatego, że z każdym upominkiem chcemy podarować część siebie, trafiając przy tym w tą najbardziej nieobdarowaną i po cichu łaknącą uwagi część tego, kogo obdarzamy prezentem.
Dlatego, że możliwość dawania jest najlepszym, co sami mogliśmy otrzymać.

Jak, mając na uwadze wszystko, co powyżej, pokonać ostatnią kilkunastodniową prostą do stołu zastawionego dwunastoma potrawami i iskrzącą się gdzieś obok choinką, pod którą nie mielibyśmy jeszcze dzisiaj nic do położenia? Poniżej trzy rzeczy, o których warto pamiętać. Taki przedświąteczny upominek ode mnie.

LISTA PREZENTÓW
Absolutna konieczność, bez niej nie wynurzaj nawet nosa z domu. Oczywiście, najpierw należy listę mieć, tzn. PRZYGOTOWAĆ.

(Mija kilka godzin, dzień albo dwa. Przygotowując listę korzystasz jedynie z własnej inwencji i znajomości tych, których chcesz obdarować albo odwołujesz się do pomocy licznych prezentowych poradników. Czerp ze wszystkich możliwych sposobów w imię zasady, że cel sporządzenia porządnego spisu uświęca środki.)

Gdy jesteś już gotowy, dzierżąc listę podarków w notesie, na kartce albo w telefonie, możesz śmiało wyruszyć
w ciasny przedświąteczny świat. Pamiętaj, że kilkanaście linijek, którym poświęciłeś trochę swojego cennego czasu jest od teraz twoim kapokiem bezpieczeństwa na fali przedświątecznego chaosu, tłumu, zgiełku i czyhającej zewsząd pokusy. Ze wszystkimi przyjdzie ci się zmierzyć w handlowej galerii, do której prędzej czy później i tak przecież trafisz - nie ma sensu się oszukiwać. Metodyka w sklepowym działaniu jest niezbędna, żeby nie zwariować, nie zbankrutować i jeszcze cieszyć się, odhaczając kolejne pozycje na podarunkowej checkliście (tak, dzięki psychologii i jej trikom, radość może zagościć na naszej twarzy nawet w centrum handlowym o godz. 21.30, dopadając nas znienacka na ruchomych schodach, gdzie siłą rzeczy trzeba stać, bo ktoś zablokował przejście po lewej stronie).

LOGISTYKA
Ta dotycząca zakupu prezentów ogranicza się w zasadzie do dwóch możliwych kanałów. Kupujesz metodą tradycyjną (w sklepach, butikach, ale najczęściej - galeriach) albo on-line. Zakupy w sieci mają swoje niepodważalne plusy w porównaniu z grudniowymi hordami ludzi w centrach handlowych. Pierwszym
i najważniejszym z nich jest oszczęność. Czasu, nerwów i często również tego, co w portfelu. Zawsze znajdą się jednak tacy, którzy mimo wszystko reprezentują w temacie świątecznych zakupów szkołę old schoolową. Nabywając dobra, te podarunkowe szczególnie, są tradycjonalnymi ekstremistami, którzy muszą zbadać wzrokiem z bliska, dotykiem albo węchem to, jaki produkt jest. Wiem, bo sama należę do tego grona. Jeśli ty również, postaw na logistykę ubraną w dobrze chodzący zegarek. Sklepy i wszystkie ich pochodne odwiedzaj możliwie najwcześniej w weekendy albo o mniej "typowych" porach dniach w tygodniu (największe pole do popisu mają tu oczywiście wszyscy pobłogosławieni elastycznym czasem pracy albo handlowym zapleczem 
w okolicy firmowego biurka). To naprawdę pomaga, nawet kosztem krótszego snu albo niezjedzonego lunch'u. 

NASTAWIENIE
Nikt nie powiedział, że zakup prezentów późnogrudniową porą będzie zadaniem lekkim, łatwym i ultra przyjemnym. Możesz jednak sprawić, żeby nie był aż tak znojny, jak malują go niektórzy. Jak? Zachowując spokój 
i wychodząc z domu, nastawiając się na to, co cię czeka. Na gwar, szturchnięcia i trzy ręce sięgające po tę samą książkę (nie, to nie tobie urosła dodatkowa ręka). W tej chwili przede wszystkim brak zaskoczenia widząc to wszystko, co przyjdzie ci zobaczyć pod sklepową kopułą może cię uratować. Po prostu. I jeszcze jedno, co od jakiegoś czasu sama staram się wdrażać (nie zawsze jest łatwo): Expect the unexpected. Dotyczy to również świątecznych prezentowych zakupach, a może właśnie - przede wszystkim, bo w ich trakcie jesteśmy najbardziej podatni na wyprowadzenie nas z równowagi.

Może macie jakieś swoje sprawdzone sposoby na bezbolesne prezentowe zakupy w wersji prawie last minute?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

 
© 2012. Design by Main-Blogger - Blogger Template and Blogging Stuff